środa, 30 czerwca 2010

Bób....lato na talerzu


Nadeszło lato .....i bynajmniej nie mam na myśli tych tropikalnych temperatur na oknem, dla mnie lato oznacza bób , który właśnie pokazał sie na straganach.
Zarażona miłością do tego warzywa jestem od dziecka , zresztą u mnie w rodzinie chyba nie ma nikogo kto by go nie uwielbiał....muszę koniecznie zapytać babcię dlaczego od kilku lat nie sadzi bobu w ogrodzie?

Bób kojarzy mi sie z dzieciństwem , wyjadany  łapkami z miseczki zaraz po ugotowaniu posypany tylko solą czasem jeszcze pieprzem , cała ta zabawa z wyłuskiwaniem go ze skórek, ummm tak...
to moje wspomnienia  z dzieciństwa.

Oczywiście im dłużej będzie dostępny na straganie tym bardziej będę z nim eksperymentować (zupy , sałatki , dodatek do mięs , dipy , oj wymieniać by tu można długo) ale pierwszych kilka porcji musi być koniecznie zjedzone  w najprostszy z możliwych sposobów.


bób gotujemy w osolonym wrzątku  do momentu aż naciskająć skórkę łatwiutko wyskakuje zielony , kuszący bób :)

ps.pozdrawiam Wszystkich miłośników tego warzywa , i dołączam go do akcji"wspomnienia  z dzieciństwa"

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam bób i już nie mogę się doczekać aż kupię pierwszą porcję :). Zawsze jemy bób gotowany, a i tak wciąż nie możemy się najeść... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako dziecko obowiązkowo jadłam bób ugotowany w sposób jaki opisujesz. Też mi się kojarzy z latem i działką którą mieliśmy wtedy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się nie mogę doczekac aż kupię pierwszy w tym roku bób. Uwielbiam go :)

    OdpowiedzUsuń
  4. i ja uwielbiam to zielone lato
    w postaci bobu

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też uwielbiam bób i muszę się przyznać, że conajmniej kilka razy go w tym roku jadłam:)

    OdpowiedzUsuń